|
dzisiaj: 495, wczoraj: 618
ogółem: 7 589 757
statystyki szczegółowe
Mecze w środku tygodnia?
źródło: Mateusz Połynka Tygodnik "Wspólnota"
tor: Mateusz Połynka - Dział sportowy
lysy162@poczta.onet.pl
Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie zażyczyła sobie zmian w terminarzach piłkarskich. Według stróżów prawa rozgrywki wiosenne należy zakończyć przed startem Euro 2012.
W środowisku futbolu zawrzało. Władze klubu są przeciwne takim zmianom. Jest wiele powodów, dla których mecze powinny odbywać się w weekendy. - Gdzie nie spojrzeć, rządzi policja. Takie rozwiązanie jest chore. Niedługo odbędzie się spotkanie z przedstawicielami klubów, ale już dzisiaj mogę powiedzieć, że Lewart nie godzi się na takie rozwiązania. Jest jedno wyjście. Jeśli policja tak bardzo chce, to niech załatwi zwolnienia, zapłaci piłkarzom za dni, w których nie pójdą do pracy. Wtedy możemy grać - mówi Janusz Mitura, prezes klubu z Lubartowa. Identyczne zdanie ma Zbigniew Biaduń. - Po to są weekendy, by grać mecze. We środy na stadionach pojawiałaby się garstka publiczności, a przecież nie o to chodzi. Nie wyobrażam sobie, by kibice masowo zwalniali się z pracy tylko dlatego, żeby pójść na mecz i zobaczyć na żywo grę swojego zespołu. Do tego doszłyby kłopoty z obsadą sędziowską - mówi Biaduń. Równie oburzony jest prezes Podlasia Biała Podlaska. - Choć w składzie mamy jedną osobę pracującą, większość chodzi do szkół czy studiuje. Spotkanie wyjazdowe wiąże się z wsiadaniem do autokaru rano, a w przypadku meczów w innym województwie, nawet z podróżą dzień wcześniej. Jeśli gralibyśmy u siebie, kto zwróci różnicę ze sprzedaży biletów. Wtedy publiczność na stadionach drastycznie maleje - mówi sternik Podlasia.
Zmiany tyczą się nie tylko klubów III i IV ligowych. Pomysłem policji jest rozgrywanie spotkań w środku tygodnia nawet w niższych klasach rozgrywkowych. Takim rozwiązaniem zszokowany jest Zbigniew Drosio, trener Dwernickiego Stoczek Łukowski. - To nienormalne. Do ostatnich chwil przed meczem trzeba martwić się, by wszyscy stawili się na zbiórkę. A co mówić o środzie? Jeśli będziemy grać u siebie, to mniejszy problem, ale jeśli wypadnie mecz wyjazdowy do Terespola czy Piszczaca, po prostu nie pojedziemy. W ośmiu nie ma sensu wsiadać do busa - twierdzi Drosio. Ramionami wzrusza Jan Baniak. Prezes ŁKS-u Łazy nie przyjmuje informacji z entuzjazmem. - Studenci nie urwą się z zajęć, by przyjechać na mecz. Również osoby pracujące będą miały wielki problem - twierdzi Baniak. Inne rozwiązanie ma Zbigniew Lamek. Trener Unii Krzywda proponuje rozegrania dwóch meczów w niedzielę w miejscowościach obok siebie. - Bierzmy przykład z klubów łukowskich. Jedziemy do Terespola na godzinę 17. Można byłoby w Piszczacu czy Dobryniu grać rano? Myślę, że to lepsze rozwiązanie, niż gonić autobus ponad 100 kilometrów co trzy dni. Czy zagramy w środku tygodnia? Problem byłby z juniorami, a co mówić o starszych zawodnikach, którzy pracują w Warszawie. Raz z pół roku mogą się zwolnić, ale nie co tydzień - twierdzi Lamek.
żródło:Mateusz Połynka- Tygodnik "Wspólnota"
0 |
Brak aktywnych ankiet. |